sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 3

Na początku chciałam przeprosić moje czytelniczki że od miesięcy nie pojawiał się tu rozdział,niestety było to z barku weny.



Rano obudził mnie dźwięk smsa, nie byłby ona tak strasznie głośny gdyby nie to że wczoraj całą noc piliśmy. Podniosłem głowę z poduszki była godzina 11, wziąłem telefon i odczytałem wiadomość:
" Nie źle wczoraj zabalowaliśmy, Robert podobno obudził się z jakąś laską! Już spakowany na nasz wyjazd? Pamiętaj! Jeszcze kilka dni! " 
- Oczywiście Reus - powiedziałem sam do siebie. Obok mnie nie leżał nikt, odetchnąłem o ulgą ale po mojej głowie chodziła jedna myśl "Gdzie jest Dagmara" skoro obudziłem się sam. Trening miałem o 13, spakowałem potrzebne rzeczy i zniosłem torbę na dół. W jadali był nakryty stół ze śniadaniem i karteczka:
"Poszłam do dziewczyn, nie wiem kiedy wrócę. Smacznego!"
Zaskoczyła mnie, oczywiście pozytywnie. Na stole wstał talerz ze spalonymi grzankami, sok pomarańczowy i zimna kawa. Musiała się bardzo starać, bo na blacie stał przypalony czajnik elektryczny. Jak ona to zrobiła? Szybko posprzątałem to "śniadanie", na zegarku była już godzina 12:30, szybko wypiłem sok cudem nie spalony, i pojechałem na Idunę.


To był koszmarny wieczór, na duchu podtrzymywało mnie tylko to że za kilka dni wyjeżdżam. Jeśli taki był jeden wieczór, to jakby miało wyglądać nasze całe życie?
- Kochanie jedziemy na zakupy!
- Po co? Wszystko mamy
- Ale ja potrzebuje nowe koszule do firmy! Każdą już raz nosiłem nie uważasz?
- Oczywiście, jestem gotowa
- To chodź.
Pojechaliśmy do najdroższego sklepu, Michał wybrał ponad 40 koszul, dla niego każda wyglądała inaczej. Dla mnie, wszystkie były takie same. Poczułam wibracje w telefonie, szybko wyciągnęłam komórkę.
Jak tam żyjesz?
Pamiętaj, dwa dni!... 
Oczywiście. Był to sms od  Patrycji. Po trzech godzinach wędrowania po sklepach za koszulami, wróciliśmy do domu, Michał zamknął się w gabinecie, ja postanowiłam się zrelaksować, i pojechałam do kosmetyczki.



---------------------------------------------------------------------------


Sory, Sory, Sory! Przepraszam was! Nie pojawiały się tu rozdziały ponieważ nie mam weny, a jeszcze kolejna sprawa która doszła na dniach, przybiła mnie jeszcze bardziej. Wena niestety nie wróciła, postanowiłam napisać rozdział beznadziejny z resztą, żebyście pamiętały że mój blog nadal istnieje i że ja też :)

Pozdrawiam! Błaszczykowska